Mogłam sobie wyobrazić, że po lewej stronie talerza kładzie broń. Dlaczego po lewej? Bo po prawej stała miseczka z ziarenkami chili, z której nabierał trzecią już łyżeczkę i wsypywał do zupy. I jeszcze druga miseczka z octem z kawałkami czosnku. Prawie pusta, bo większość tej mikstury już wcześniej zużył. -Tak się je bułgarską czorbę – wycedził. Na inne pytania odpowiadał starannie dobierając angielskie słowa. Nie chciał popełnić najmniejszego błędu. Po bułgarsku do właścicieli schroniska mówił szybko i podniesionym głosem. Jak ktoś przyzwyczajony do wydawania rozkazów.
Szlak Kom – Emine, czyli Bułgaria inna niż Złote Piaski
Była sobota, 9 lipca 2016, nasz pierwszy dzień na bułgarskim szlaku Kom-Emine (ком емине). Przed nami było jakieś 600 km i miesiąc pieszej wędrówki. Spotkaliśmy go tego dnia w górach. Najpierw nasza taksówka minęła go na drodze do Schroniska Kom. Rzucał się w oczy: po nagim ciele pokrytym tatuażami spływały strugi potu znikające gdzieś pod wielkim plecakiem. W palącym słońcu przystawał co kilka kroków. Wyprzedził nas gdy nad taratorem, pod czujnym okiem grzyba na schroniskowym suficie z czasów Ludowej Republiki Bułgarii, zapoznawaliśmy się górskimi ratownikami. Albo chwilę później, gdy zachwycaliśmy się śpiewami z tarasu w schronisku Nowy Kom, kilkaset metrów wyżej.
Dlaczego podrzuciłam Piotrowi kamienie do plecaka?
Ciągle sobota. Stoimy na grzbiecie Starej Płaniny (zwanej też Bałkanem). Łańcuch ten zaprowadzi nas spod granicy z Serbią nad Morze Czarne. Pójdziemy granią, dawnym szlakiem przyjaźni (E-3) z Kom do Emine. Stoimy zatem na szczycie Kom (2016 m n.p.m.). Metalowy słup z tabliczką wyłożoną muszelkami pozuje nam do zdjęcia. Zgodnie z tradycją zabieramy stąd dwa kamyki, by jeden wrzucić do wody na końcu szlaku na Przylądku Emine. Drugi na pamiątkę zabrać do domu. Na wszelki wypadek szukamy jak najmniejszych. Tradycja tradycją, ale to jednak kilkaset kilometrów!
Z Kom na przełęcz Petrochan, czyli zachodnia Stara Płanina
Drugi raz spotykamy go na połoninie Małego Kom (1959 m n.p.m.). Widoki oszałamiają, pogawędki przeszkadzają, dlatego się mijamy bez słów. Czeka na nas dopiero na skaju lasu, tuż za pustą cygańską przyczepą. Słońce opada za góry wydłużając ich cień. Las pachnie zmrokiem. W milczeniu podąża za nami w głąb lasu. Pachnie letnim popołudniem. Gwarna kawiarnia na przełęczy Petrochan (kiedy rano mijaliśmy ją autobusem wyglądała na opuszczoną, ale jak widać taka nie była) tak bardzo nie pasuje do minionego dnia, że mijamy ją pomimo głodu. W końcu do schroniska o nazwie przełęczy jest już niedaleko. Kawałek dalej przy szlaku stoją samochody z ogromnymi kanistrami. Każdy na setki litrów cudownej wody. W naszym przewodniku napisano, że to najsmaczniejsza woda na całym szlaku. Nie kłamali. Żałujemy, że tak niewiele mogliśmy jej zabrać ze sobą.
Schroniska (хижа) w Bułgarii, czyli dlaczego granie w ping-ponga się opłaca
Bagno tuż przed schroniskiem zdenerwowało “naszego” Bułgara. Ma nowe buty i nie lubi niespodzianek. Na dodatek spowalnia nasz marsz. Udziela nam się jego zdenerwowanie i bezsensownie przyspieszamy. Bezmyślnie mijamy idealne miejsce z lasku tuż przy schronisku pod namiot. Kiedy siwy petrochański hyżar pokazuje nam pochyłe cudze pole, na którym możemy rozstawić swoje namioty, dodatkowo klniemy na swoją bezmyślność. Mamy nadzieję, że z jedzeniem będzie łatwiej. Nie jest. Cały czas słyszymy, że coś tam nie. Bułgar niewiele pomaga. Przygląda się z boku temu widowisku, wtrącając czasem zdanie. W końcu sam robi się głody i coś wykrzykuje. I na stole pojawia się herbata. I potem te zupy. I ta broń.
Nie, nie położył jej na stole. Nawet nie wiem czy ją miał. Ale pasowałaby do niego.
Bo siorbiąc zupę rozgadał się. Że w swoim czterdziestoletnim życiu nie przeszedł żadnego szlaku długodystansowego. Że w ogóle nie chodził wiele po górach. A z plecakiem to już w ogóle. Pracował w ubezpieczeniach. Ale zastrzelono jego szefa. I w górach postanowił znaleźć sens życia.
Rozgaduje się też żona chyżara. Że tak jest źle w Bułgarii. Że wszyscy młodzi wyjechali. Chyżar natomiast chętnie z wami zagra w ping-ponga. Podobno jak się go ogra, to można dostać za darmo łóżko 😉
Kiedy następnego ranka wstaliśmy po namiocie naszego wczorajszego przyjaciela nie było już śladu. I pomimo że dogoniliśmy sporo osób, które wyruszyły szlakiem Kom – Emine przed nami, nikt nigdy go nie spotkał.
Szlak Kom – Emine (ком емине)to część trasy E-3, europejskiego długodystansowego szlaku pieszego łączącego Morze Czarne z Atlantykiem. Całość to prawie 7 500 km w 12 krajach. Przeszliśmy go od 9 lipca 2016 do 3 sierpnia 2016. W ciągu tych 26 dni 3 pełne dni zajęło nam oczekiwanie na lepszą pogodę rozgrzewając się alkoholem i zgłębiając kulturę bułgarską. Całość relacji właśnie powstaje z opóźnieniem w odcinkach. Zapraszamy!
SZLAK KOM – EMINE (ком емине): informacje praktyczne
Dzień 1: data 9.07.2016 Szczyt Kom (Връх Ком, 2016 m n.p.m.) – Schronisko (хижа) Petrochan (Петрохан 1470 m n.p.m.), czas przejścia 6 godzin.
Jak dotrzeć z Sofii na początek szlaku Kom – Emine?
Autobusy: z dworca autobusowego w Sofii do Berkowicy (Берковица). Kupowanie biletu nie jest oczywiste. Wewnątrz dworca każdy z przewoźników ma swoją kasę, należy ją odnaleźć i kupić bilet. Bus podjeżdża na peron, pani z kasy przybywa i usadza w nim pasażerów. Koszt biletu 10 lewa za osobę. Bilet z miejscówką wygląda tak:
W Berkowicy przy głównej drodze znajdziemy postój taksówek. Za 20 lewa dojedziemy nią do schroniska Kom (1507 m n.p.m.). Przy okazji zobaczycie jak się tankuje do 1,5 litrowej butelki benzynę na stacji i bardzo możliwe, że też dom waszego taksówkarza. Oczywiście można do tego schroniska dojść na piechotę drogą asfaltową. Pierwsza chyża (хижа) Kom zwana jest “nową”, betonowy budynek z grzybem na suficie w jadalni i najlepszym taratorem (chłodnikiem) jaki jedliśmy. Tu spotkaliśmy też panów z Bułgarskiej Wysokogórskiej Służy Ratowniczej (ПЛΑΗИΗСΚA СПАСИТЕЛНА СЛУЖБА). Trochę ponad 100 metrów (przewyższenia) wyżej jest schronisko “stary” Kom. W tym też dostępne są noclegi i jedzenie.
Dzień 2: data 10.07.2016 Schronisko Petrochan (хижа Петрохан 1470 m n.p.m) – Gara Lakatnik (Гара Лакатник), czas przejścia: 9 godzin
Ceny jedzenia w chyży Petrochan: za 4 zupy i herbatę zapłaciliśmy 10 lewa. Na przełęczy Petrochan kawiarnia/restauracja, sklepy w Gara Lakatnik (tu też dworzec kolejowy)
Cześć!
Wybieram się na Kom-Emine z żoną we wrześniu 2021.
Bardzo chętnie porozmawiam na ten temat z osobami ,
które też się wybierają w 2021. Lub z osobami które już tam były.
Kontakt: Rafał Sierecki kom: 606973502 mail rafsier69@gmail.com
Lub messenger na FB.
Szkoda że nie rozwinęła Pani więcej tematu. Czyta się bardzo fajnie
I są tez przydatne wiadomości.
Witam jest gdzieś dalsza część o Starej Płaninie lub będzie?
Niestety jeszcze nie ma dalszej części. Zostały napisane, ale niedopracowane leżą odłogiem. Właśnie mnie Pan zmotywował nieco do pracy nad nimi. Dziękuję!
Muszę powiedzieć, z wielkim rozczarowaniem odnotowałam ostatni akapit z informacjami praktycznymi, licząc na dalszy ciąg rozwoju historii 😀
To jest jak serial: ciąg dalszy nastąpi 😉 Dzięki! 😉